Mój pobyt w Trondheim to jedna z najlepszych rzeczy jakie przydarzyły mi się w życiu.
Martwi mnie szybko uciekający czas i to, że już tylko miesiąc pozostał do mojego wyjazdu.
Przyszły w końcu mrozy, a wraz z nimi zaliczenia...
Nie wiem w jaki sposób, ale chroniczny brak czasu pozwolił mi na zrobienie kilku rzeczy na szydełku:
Dwa misiaczki z dedykacją dla bardzo miłych ludzi, których tu poznałam :)
Oraz poręczny pokrowiec na laptopa, z pomponami, żeby mu było weselej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz