sobota, 29 października 2011

Przed wyjazdem


Dostałam od rodziców wielką dynię z rodzinnego ogródka... 


Pisakiem zaznaczyłam elementy do wycięcia...


I tak to na dwie godziny przed odlotem do Belgii storzyłam swoje wierne podobieństwo na zastępstwo podczas mojej nieobecności.









Słomiany wdowiec zachwycony! Mina Pumpkin Jacka zadziałała - T. napisał juz jeden rozdział do swej książki :-)

No i nie będzie sam podczas Halloween :-)

niedziela, 4 września 2011

O tym, jak Mars zderzył się z Bydgoszczą - kolejny post z kosmosu

Po tym, jak skompletowałam wszystkie części do mojego Marsa i ostatecznie go skręciłam, postanowiłam wyruszyć nim w dziewiczą przejażdżkę i to przejażdżkę przednią, bo do miasta, które Toruniowi jest sercu bliskie :>

Zanim wyruszyłam z rodzinnego domu oczywiście natrafiłam na kilka przeszkód:

Babcia: 'Oj, co Ty gadasz, tak daleko! Nie dasz rady, a ktoś Cię w krzaki przewróci i zrobi krzywdę...'

Mama: 'Nie żartuj z tym, że jak znajdą Twoje zwłoki to poznają po kolorze czerwonego lakieru na paznokciach...'

Tata: 'To jak zabierzesz te wszystkie warzywa, które tu są dla Ciebie?'

Wszystko udało się załagodzić, a przewóz warzyw zorganizować na inny dzień w tygodniu :-)

Po tym, jak uroczyście zrobiłyśmy z siostrą pranie, wyruszyłyśmy spod domu. Natalia postanowiła odprowadzić mnie do sąsiedniej wsi :-)

Jadąc już dalej w pojedynkę minęłam Łążyn i Rzęczkowo. Potem skręciłam w prawo na Skłudzewo na niebieski szlak. Widoki sielskie - krowy, bocianie gniazda, motyle, dzikie ogrody i Jezusy w gablotkach. Droga pod górkę była moim Everestem, gdzie zbyt majstrując przy przerzutkach spadł mi łańcuch i się totalnie zablokował. Szybciutko się wybrudziłam, ale doszłam do ładu i już zaraz po tym byłam w Boluminie.
Wjeżdżając do Wałdowa Królewskiego mijam podchmielonego gościa, który na ironię losu chcąc mi zrobić więcej miejsca na ulicy, robi coraz mniej zataczając się w przeciwną stronę. Wkrótce okazuje się, że się zgubiłam.

Miły trzeźwy pan o asymetrycznym uzębieniu wskazuje mi prawidłową drogę na Wałdowo Dolne. Wskakuję na rower i znowu mijam znajomego pijanego gościa. Zjeżdżam z górki!!! Wow! Omal nie tracę panowania nad pojazdem, za to dzięki prędkości zyskuję na czasie. Ku mojemu zdziwieniu wjeżdżam na piękną drogę dla rowerów, równy asfalt, oznakowania co chwilę i jadę nią aż do nieczynnej stacji PKP w Ostromecku. Odbijam w lewo (w prawo dojazd do pięknego zespołu pałacowego-parkowego) i pędzę na Strzyżawę.

Z uśmiechem wjeżdżam na Fordoński most :-)


Posłowie:

Choć daleko mi do mych idoli Polssonów, Kajohów i Kas, jestem z siebie dumna dotarłwszy do Bydgoszczy w 1 h 30 min (do Mostu na Fordonie).

Łącznie z Łubianki do ul. Sułkowskiego w Bydgoszczy - 40 km :-)

Szlak niebieski godny polecenia - jest co zwiedzać i podziwiać po drodze :-)




poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Dwa oblicza Torunia

Po raz kolejny Centrum Kultury Zamek Krzyżacki zaprosiło nasz 'Węzełek' do współpracy. Tym razem uczestniczyliśmy w biesiadzie pt. 'Dwa oblicza Torunia', która miała miejsce w ubiegłą sobotę.


Głównym punktem programu imprezy były walki drużyn wojowników wczesnosłowiańskich oraz rycerzy średniowiecznych.


A to już nasze stoisko :-)


Mirka, Basia i Pelasia - oto mózgi 'Węzełka' :-)


Przybyło również wsparcie!!!


Oprócz robótek, na naszym stoisku można było posmakować pysznego serniczka, wybornych nalewek, czy nabyć domowe konfitury i inne zaprawy.


Oto wesoły 'przytrzymywacz' sztalugi, która niczym żagiel reagowała na wietrzne zapędy pogodowe :>




Ku naszej uciesze nasz namiot cieszył się sporym zainteresowaniem, jednak to właśnie spotkanie ludzi tworzących koło rękodzieła przyniosło nam najwięcej radości.

piątek, 3 czerwca 2011

Black Swan - część druga ostatnia


Tak to jest, że robi się coś parę miesięcy, a potem to coś czeka gotowe kolejnych parę miesięcy na swoją premierę :-)







A tu próbka wzoru skombinowanego na tę okazję - specjalne podziękowanie dla aplikacji Paint za prostotę w użytkowaniu :-)


czwartek, 26 maja 2011

Dzień Mamy!!!


Jedno z moich zadań domowych w tym tygodniu - piosenka o oczach mamy pięknych jak gwiazdy :-)



美麗的 美麗的天空裡

měi lì di měi lì di tiān kōng lǐ

出來了光亮的小星星

chū lái liǎo guāng liàng di xiǎo xīng xīng

好像是我媽媽慈愛的眼睛

hǎo xiàng shì wǒ mā mā cí ài di yǎn jīng

媽媽的眼睛我最喜歡

mā mā di yǎn jīng wǒ zuì xǐ ài

常常的希望我做個好小孩

cháng cháng di xī wàng wǒ zuò ge hǎo xiǎo hái

媽媽的眼睛我最喜愛

mā mā di yǎn jīng wǒ zuì xǐ ài

sobota, 14 maja 2011

piątek, 6 maja 2011

poniedziałek, 2 maja 2011

Pożytecznie na urlopie

Swój weekend rozplanowałam na nadrobienie wszelkich zaległości - od ogrodniczych, poprzez robótkowe, językowe, kulinarne, lekarskie do towarzyskich włącznie. Bilans moich działań jest ciekawy, ale pochwalę się wynikami kiedy indziej. Tymczasem, kiedy jest już późno, ciemno na dworze i cicho w chałupce, a chłopa nie ma, prace fizyczne odkładamy na bok i porywamy do rąk książki w celu bardziej intelektualnych rozrywek :-)

niedziela, 17 kwietnia 2011

Weekendowe świętowanie

18 kwietnia dopiero w poniedziałek, ale my już dziś świętujemy to wielkie wydarzenie :-)


A na urodzinowym torcie dla Tomka gitara typu Gibson :p

wtorek, 12 kwietnia 2011

Szosa Lubicka


Uwielbiam jeździć tramwajami, ale drażni mnie to, że to nie ja nimi kieruję i nie mogę się zatrzymać kiedy chcę.
Tak było też wczoraj, kiedy za oknem gdzieś mignął mi ten plakat.


fot. Jan Bajtlik


No i nie mogłam w nocy zasnąć dopóki nie znalazłam tego, o co mi chodziło :-)

niedziela, 27 marca 2011

Koźlak

źródło: PolskaNiezwykla.pl


Jakiś czas temu kolega, który od lat trudni się konserwatorstwem, żartem zasugerował mi żebym zaopiekowała się starym młynem próchniejącym u nas w parafii. Fakt, młyn typu koźlak, pochodzący z XIX wieku, stojący naprzeciwko kościoła w Bierzgłowie, był w stanie opłakanym. Miało się wrażenie jakby stał 'na jednej nodze' i przechylał się ewidentnie w bok (fotografia powyżej). Jakże bardzo się ucieszyłam, jak ten sam kolega poinformował mnie później o tym, że ruszyły prace renowacyjne!

Obiekt został rozebrany na części pierwsze i ponownie złożony. Fotorelacja jest widoczna na forum sołectwa Bierzgłowo. To właśnie dzięki inicjatywie mieszkańców tej wsi dziś możemy podziwiać ten piękny młyn w postaci jakiej wyglądał kiedyś. Etap budowy jeszcze nie został zakończony i z upragnieniem czekamy na uruchomienie wiatraka.


A to zdjęcie wykonaliśmy podczas naszego wczorajszego spaceru :-)

piątek, 25 marca 2011

Archiwalnie


Brak czasu powoduje, że wiele rzeczy, które nadają sens naszemu życiu, spychamy w kąt.
Dziś z okazji mojego urlopu czas na nadrobienie wielu zaległości i z tejże okazji postanowiłam sobie przypomnieć jak to 4 lata temu wpadłam w wir robienia biżuterii. Ojj sprawiało mi to wiele radości!
Życie było bardziej beztroskie, a za sprzedane dzieła można było sobie wtedy nieźle pożyć :>



Czasem z niektórymi było żal się rozstawać...






Na pocieszenie mogę sobie powiedzieć, że takie pasje wcale nie umierają, tylko przechodzą w stan spoczynku, i dobrze wiem - to tylko stan przejściowy :-)

piątek, 18 marca 2011

BiT


Współpraca miast Bydgoszczy i Torunia nigdy nie należała do tych najłatwiejszych. Wynikało to głównie z antagonizmów wykształconych przez obie społeczności na przestrzeni lat. Od jakiegoś czasu prowadzone są działania mające na celu zintegrowanie obu obszarów i stworzenie silnej aglomeracji bydgosko-toruńskiej. Myślę, że oddolne działania nas samych mogą przyczynić się do zmian w tej sferze. Zwolennikom takich zmian o obopólnych korzyściach polecam BiT City.

Zaś w domowych pieleszach podczas weekendu polecam oddanie się swoim hobby, aby odrzucić wszelkie zmartwienia jakie przyniósł ten tydzień.

Tabliczka z nazwą ulicy i numerem zostanie przymocowana do naszej skrzynki na listy jak tylko przestanie padać. Kto wie, może to nie przypadek, że mieszkam przy 'Bydgoskiej 18'?

poniedziałek, 28 lutego 2011

Różyczki


Z resztek niepotrzebnych materiałów, które są za małe aby coś z nich uszyć, a z drugiej strony żal by je wyrzucać, można zrobić wiele ciekawych rzeczy!
I tak to właśnie sobotnie porządki w pudełkach pod łóżkiem uważam za udane, choć bałam się ruszać to, co starannie upychało się stopą przez ostatnich parę miesięcy.

W całej tej śmieciosztuce najmilsze okazało się szycie małych różyczek :-)